Co jest najważniejsze w diecie? To aby była frajda
W tym artykule nie dowiesz się jakie warzywa powinieneś dobierać aby być zdrowym i silnym. Nie dowiesz się również ile jeść posiłków. Nic z tych rzeczy. Jedyną rzecz, która mnie interesuje w kontekście tego artykułu to frajda z samej diety.
Mówi się, że zdrowe odżywanie jest jak maraton. Możesz się podpalić i pierwszym okresie mieć znacznie lepsze wyniki gdy będziesz sprawował rygor i jadł same „kiełki”. Z perspektywy czasu należy jednak zobaczyć ile czasu jesteśmy wstanie się motywować na takiej diecie. Oczywiście media, zwłaszcza internetowe pchają nas ku szybkim, efektywnym dietom ale czy warto się dać wpędzić w ten wir? Czy nie lepiej przyjąć strategię powolnego człap-człap?
Jestem zwolennikiem teorii, że sukces, każdy a nie tylko dietetyczny jest uzależniony od tego czy zmierzamy we właściwym kierunku, a nie tego jakim tempem to osiągamy. Najważniejsze jest aby czerpać radość z tego co robimy, aby nie wchodzić sobie na ambicję, że musimy koniecznie zrobić to w 30 dni, albo 2 tygodnie, no a najlepiej jeszcze szybciej.
W wyznaczaniu celów nie ma nic złego. Co to, to nie. Wręcz przeciwnie, wręcz nie wypada robić sobie diety bez mierzenia i postanowień. Ważne aby parametry były realne, a najlepiej wyznaczone po okresie testowym, abyśmy mieli czas na poznanie ciała. Co z tego, że przyjmiemy założenie chudnięcia 4 kilo miesięcznie, jak się okaże, że nawet 2kg będzie dla nas ciężkie bo taki mamy organizm i pomimo szczerych chęci nie da się szybciej.
Dieta a kompleksy wywołane przez magazyny dla pań
Wygląd pań w prasie powoduje, że zaczynamy mieć kompleksy. To też „siada” nam na głowę. Społeczeństwo dorzuca dodatkowo swoje 3 grosze jakby presja była zbyt mała. To właśnie zabija motywację, a co za tym idzie również motywację do diety.
Zaoranie sportem
Często. Zwłaszcza gdy nie stać nas na dietetyka, sami próbujemy zmienić plan żywieniowy. Nie ma w tym nic złego. Nie jestem zwolennikiem chodzenia od linijki. Ważne aby zrobić to z głową. Zaoranie się sportem, podczas nagłego zmniejszenia dopływu kalorii spowoduje, że zamiast uzyskać dodatkową energię, stracimy ją. Nasze negatywne nastawienie mogą spotęgować zakwasy. Tak bywa jak się nie robi wszystkiego z głową. O diecie myślimy dopiero gdy zakładamy hula-hop i okazuje się, że pasuje na nas. Przez to wyznaczamy sobie chore cele, rzucamy się na sport jak szczerbaty na suchary i po 2 tygodniach znowu jesteśmy w McDonald.
Dieta a postanowienia noworoczne
Albo postanowienia noworoczne. To też największy absurd jaki można wymyślić. Setki tysięcy ludzi postanawia w tym samym czasie nagłe zmiany. Siłownie pękają w szwach. Maksymalnie taki stan utrzymuje się do kwietnia. Słomiany zapał bierze się z nastawienia. W sylwestra po pijaku mówimy sobie „muszę coś zmienić” i tak nieprzygotowanym przystępujemy 2 dni później (jak zejdzie z nas alkohol) do morderczego aczkolwiek krótkookresowego zainteresowania zmianą nawyków w żywieniu i sporcie.
Co powinieneś zapamiętać z tego artykułu? Nie bądź dla siebie surowy, to nie sprint a maraton. Pamiętaj, że powolne człap-człap we właściwym kierunku zawsze jest lepsze niż bycie szybkim na krótko.