Moje trzy tygodnie na poście doktor Dąbrowskiej
Dzisiejszy post zacznę od tego, że dzisiaj jest mi wyjątkowo ciężko. Może to przez pogodę, a może z niewyspania. Wstawiłam, więc swoje zdjęcia, na grupę, która miała za zadanie wesprzeć osoby będące na poście. Te fotografie odzwierciedlały moją pracę nad samą sobą przez te trzy tygodnie. Niestety ku mojemu zdziwieniu zostałam skrytykowana, że mam inną fryzurę i inny make-up i to wszystko co widać po zdjęciach, które przedstawiam Ci poniżej.
przed rozpoczęciem postu
po trzech tygodniach
W piątek trzy tygodnie
W piątek 26.04 minęły trzy tygodnie? Czy było ciężko? A i owszem. Początek nie był za przyjemny. Dodatkowo ciężko było siedzieć przy świątecznym stole, gdzie prawie każdy jadł ciasto, żurek, i jajka. Jak sobie poradziłam w tym czasie? Przede wszystkim ciężka praca sama ze sobą. Musiałam sobie sama przetłumaczyć, że jak skuszę to nie powinnam wracać na post, bo mogę mieć niedożywiony organizm. Kolejny post z tego co mi wiadomo mogłabym rozpocząć dopiero po dwóch miesiącach, więc tuż przed moim zamążpójściem – więc odpada.
Bez czego bym sobie nie poradziła?
Z pewnością nie dałabym sobie rady bez olejku z mięty pieprzowej, który towarzyszył mi zawsze przy bólu głowy, a ten, niestety, nie odpuszczał w pierwszych dniach.
Olejek z kopru włoskiego – ten przyniósł mi ukojenie w czasie okresu. Łagodził bóle menstruacyjne i ogólne moje napięcie w tych dniach.
Środek do czystości warzyw i owoców. Wreszcie pomidor pachnie pomidorem, a nie chemią. Warzywa mają w końcu smak, który pamiętam z mojego dzieciństwa.
Czy musisz to kupować chcąc przejść post dr Dąbrowskiej? Oczywiście, że nie. Możesz mieć przede wszystkim inne kryzysy uzdrowieńcze niż ja, możesz sobie poradzić w inny sposób z bólami.
Co z pielęgnacją ciała?
Ponieważ na poście dość szybko ubywają kilogramy warto dodatkowo się szczotkować. Ja od niedawna stosuję peeling kawowy – żebyś wiedziała jak pięknie pachnie! Cudo! W tym tygodniu natomiast bardziej postawię na nawilżanie mojej skóry, nie tylko od środka, bo wypijając tyle wody, co piję to myślę, że daję radę. Teraz przygotowałam sobie masło shea, żeby wspomóc się od zewnątrz.
Kryzysy
Tak jak wspomniałam w swoich poprzednich postach – głównym kryzysem uzdrowieńczym był ból głowy. Do tej pory jeszcze miałam żółty nalot na języku, bóle mięśni, zaparcia, biegunkę, bóle w okolicy nerek i kilka krótkotrwałych bólów rozsiane w zasadzie po całym ciele.
Co przez ten czas się u mnie zmieniło na plus?
Myślę, że przede wszystkim poprawiła mi się cera, zgrubienia na piętach w bardzo łatwy sposób się usuwają. Do tego skóra na łokciach, która mimo mojego wielokrotnego nawilżenia, była bardzo ciemna teraz ma jasny szary odcień. Dodatkowo mam super samopoczucie, nie boli mnie głowa wstając z łóżka. Jak do tej pory schudłam dokładnie 7 kilo.
Co jadłam?
Z pewnością jesteś ciekawa co z posiłkami. Przerwany w pierwszych tygodniach catering pomógł mi jakoś przetrwać święta. Szykując sobie samodzielnie posiłki rzadko sięgałam po zupy. Z pewnością dzisiaj ugotuję sobie brokułową. Do tej pory jem głównie paprykę, pomidora, czerwoną cebulę i rzodkiewkę i oczywiście szczypiorek. Czasami wpada surowa marchewka i burak.
Wyjście
Dzisiaj coraz częściej myślę o tym, żeby jednak skrócić czas postu. Co miałam sobie udowodnić już sobie udowodniłam. Chciałabym zacząć więcej ćwiczyć, niestety przy takiej kaloryczności jeszcze się wstrzymuję od większego wysiłku fizycznego. Owszem ćwiczę, chociaż ostatni fitness dla mnie skończył się zawrotami głowy. Jedno jest pewne już teraz muszę się zainteresować bezpiecznym wychodzeniem z postu.
To tyle ode mnie. A Ty? Podjęłaś już swoje wyzwanie dotyczące postu?